Kapitał społeczny to mądre naukowe ekonomiczno – socjologiczne określenie na relacje. Relacje jak na przykład przyjaźń czy znajomości mają swoją wartość. Jeśli masz przyjaciół to prawdopodobnie wiele razy w życiu otrzymałeś za darmo usługi za które normalnie musiałbyś zapłacić. Ja na przykład tylko w ostatnim tygodniu otrzymałem usługi kateringowe, transportowe, porady prawne i zawodowe i wiele innych za które pewnie musiałbym zapłacić lekko licząc 1000 złotych. A jakbym aktywnie szukał relacji z wpływowymi ludźmi mógłbym dostać o wiele więcej.
Gdybym znał jakiegoś byłego AK-owca mógłbym dostać na przykład kamienicę. Potem mógłbym w tej kamiennicy z moim kolegom gangsterem, gdybym takiego znał, otworzyć agencję towarzyską. Zrobiłbym to gdyby bardzo zależało mi na pieniądzach. Gdyby bardzo zależało mi na pieniądzach i miałbym chody u prezesa Kaczyńskiego to zdecydowanie prosiłbym o posadę w jakiejś spółce skarbu państwa, w KGHM czy innym Orlenie. A tymczasem Pan Banaś poszedł pracować za marne grosze najpierw w ministerstwie, a potem w NIK.
Z całym szacunkiem ale ta historia w ogóle mi się kupy nie trzyma.
Dobre relacje mają wartość, dobre relacje również generują koszty. Konflikty generują jedynie koszty. Niestety czasem różnice w poglądach są tak duże, że walka jest nieunikniona. Jak słusznie zauważył Von Clausewitz. Celem wojny jest zawarcie pokoju. Bardzo rzadko zdarza się aby to strona pokonana dyktowała warunki pokoju. Nie zdarza się to nigdy.
Wojna może mieć różny charakter. Może to być konflikt zbrojny. Jak na przykład wojna w Jemenie. Różnica w poglądach dotyczyła władzy w państwie. Abd Rabbuh Mansur Hadi stoi na pozycji że to on powinien rządzić w Jemenie. Ruch Huti jest zdania że to Oni powinni rządzić. Około 60 tysięcy obywateli Jemenu nie ma zdania. Tzn. już nie ma.
Innym toczącym się obecnie konfliktem zbrojnym jest wojna narkotykowa w meksyku. Jest pewna różnica poglądów między kartelami, a rząd USA stoi na stanowisku że narkotyków w ogóle nie powinno się do USA przemycać. Ofiary tej wojny liczone są w dziesiątkach tysięcy.
Ale o wiele więcej uwagi przykuwają obecnie konflikty niemilitarne. Jak wojna handlowa USA-Chiny.
Czy wojna o Odnawialne Źródła Energii. Konflikt rozpoczął się dawno – kiedy naukowcy zaobserwowali że średnie temperatury na Ziemi wzrastają. Przez ostatnie 100 lat o około jeden stopień Celsjusza. Konflikt toczą naukowcy, politycy, firmy i aktywiści. Stroną konfliktu jest również Najjaśniejsza Rzeczpospolita. Miłościwie nam panujący rząd stoi na stanowisku że nie powinniśmy się przejmować. Problemem dla naszego pięknego kraju jest fakt że należymy do organizacji zwanej Unią Europejską. Która to organizacja ani nie jest unią a już na pewno nie europejską. I ta Unia Europejska przed ekologami już dawno wywiesiła białą flagę. I ta Unia narzuca pozostałym członkom, bo to taka właśnie Unia, aby też inwestowały w OZE. A nasz kochany rząd usilnie pracuje na to, aby w tej Unii mieć jak najmniej do powiedzenia.
W międzyczasie zmienił się świat. Kiedyś posiadanie stopnia naukowego znaczyło więcej. Dziś ludzie są równi jak jeszcze nigdy w historii. Doprowadziło to do sytuacji w której za ważny głos w debacie uznaje się głos 16 letniej dziewczyny. Co ja jeszcze kilka lat temu uznałbym za zjawisko niepoważne. Dziś po kilku latach aktywizmu sprowokowanego indolencją polityków… dalej tak uważam. Jest to absolutnie niepoważne aby bloger poruszał poważne tematy polityczne.
To wszystko jest złe. Nie powinienem pisać o poważnych tematach. Powinienem pisać o bigosie, książkach, recenzować filmy czy pisać inne nieznaczące pierdoły. Jak śmiecie zmuszać mnie żebym się błaźnił przed znajomymi. Żebym tracił czas na weryfikowanie hipotez naukowych.
Może warto wyjaśnić co to jest hipoteza. To naukowe słowo oznaczające zdanie, które podlega konfirmacji lub falsyfikacji.
Na przykład hipoteza o zmianach klimatycznych wywołanych efektem cieplarnianym. Jak dla mnie jest to hipoteza prawdziwa.
Postulowane do tej pory sposoby ograniczenia emisji dwutlenku węgla przez polityków uważam za złe i szkodliwe. Zachęcanie ludzi do zmiany nawyków jest absurdem niemożliwym do realizacji. Jeśli uda się wprowadzić zmiany na rzecz OZE to wprowadzi je ktoś kto będzie miał w tym interes. Może to być jakaś polska partia polityczna. Bo zmiany klimatu to też okazja do wybicia się.
Tylko mam taką hipotezę że nikt w Polsce nie ma pomysłu co należy zrobić. Czy ktoś ją obali?